Czy śnieg zmieniłby cokolwiek?
Może nie byłoby tak ponuro.
Nie przypominałoby tak natrętnie o przemijaniu.
Babcia objaśniała mi świat, opowiadała historie o świętych, Panu Jezusie, dobrych Niemcach i złych Ruskich. Opowiadała tak, jakby wszyscy oni byli jedną rodziną, no, może poza Ruskimi, i ciągle chodzili po ziemi, jakby to wszystko zdarzyło się całkiem niedawno, jakby na malutkiego Jezusa w stajence i nasz ceglany dom, zostawiony ze strachem wymieszanym z niemożliwą nadzieją na powrót i odzyskanie dawnego życia przez młodą Frau Ritę i gromadkę jej szwargoczących dzieci, padał ten sam śnieg. Te same śnieżynki wirujące w lekkim tańcu pod zwieszającymi się z latarni jasnymi trójkątami jarzeniowego światła.
Alkoholiczka, Wydawnictwo WAM, Kraków 2018
"Nie, nie… nie ma mowy o żadnej grubej kresce, która w jakiś magiczny sposób oddzieli przeszłość od dnia dzisiejszego i tę przeszłość wymaże albo chociaż pozwoli zapomnieć. Tyle tylko że pamiętać i rozpamiętywać to nie to samo. Jałowe międlenie przeszłości nie zmieni przyszłości – zdobyć się na wysiłek, ruszyć z miejsca, podjąć działanie i zrobić to lepiej, skuteczniej niż poprzednio. A jutro znowu trochę lepiej." - "Przebudzenie", strona 136.
OdpowiedzUsuńŚnieg tylko na chwilę przykryłby całe to gówno.
OdpowiedzUsuńI tak zwykle przykrywał na chwilę.
UsuńMiejsce przeszłości jest w przeszłości. Banalne, co, ale... Trzeba było powiedzieć coś innego, trzeba było zrobić inaczej, trzeba było zareagować w zupełnie inny sposób, trzeba było... I co z tego? Żyłem przeszłością wiele lat, a później, prawie tak samo wiele, starałem się wmawiać sobie, że pewnie tak miało być. Jedno i drugie było stratą czasu. A śnieg? Śnieg przykryje śnieg...
OdpowiedzUsuńDobre. Domyśliłam się, że chodzi o "Śnieg przykryje śnieg" Levi Henriksena. Ciekawe powiązanie.
Usuń