Lubię cmentarze,
jakkolwiek pretensjonalnie to brzmi. W dużym, nastawionym na rozrost i zysk mieście
stary cmentarz wydaje się jedynym miejscem nie do ruszenia, nie do
przesunięcia, nie do sprzedania. Kiedyś budowane na obrzeżach ludzkich skupisk,
dziś leżą niemal w ich centrum. Dla kogoś takiego jak ja są lepsze niż pełen
ludzi, dzieci i psów park. Spokój, cisza, bezruch. A jeśli do tego spadnie
śnieg, otuli wytłumiającą pośpiech i pożądanie przedmiotów warstwą, to
już w ogóle mam raj. Tam lubię być. Jakby się zastanowić – a właśnie to robię –
to właściwie dość smutne, że muszę celowo szukać wyciszenia, że muszę za tym chodzić. Dość desperackie,
że szukam właśnie w takich miejscach. Fantastyczne, że w ogóle znajduję.
Poza tym… cmentarze są bezpieczne. W ostatnim tysiącleciu żaden zmarły nie wyrządził nikomu większej krzywdy, niż każdy z nas, każdego dnia, tak zwanym bliskim.
OdpowiedzUsuń