
Równie starannie dobieram strój –
to istotny element całej gry. Umiem to, wiem, że robię
wrażenie. Perfumy, raczej ciężkie, z męską pieprzową
nutą. Takie lubię, a przy okazji tylko takie przebiją się
przez zaporę knajpianego zaduchu i oparów nocy. Biżuteria,
którą następnego dnia jak zwykle będę nerwowo tropić w
zakamarkach torby, ubrań, dzwonić po znajomych. Portfel z
gotówką – przezornie w takich miejscach nie używam kart –
przynajmniej na trzy kolejki, wieczór i tak przeważnie się
rozkręca w dobrą stronę. Dorzucam do torby jakieś kieszonkowe
wydanie poezji trudnej a mrocznej albo Ciorana czy Kierkegaarda, dla
głupiego szpanu, co jednak zawsze działa. Gotowa do wyjścia. Jak
zwykle, prawie codziennie, choć wolę uważać, że to
sporadyczne okazje.
Od progu zasysa mnie wir, znajomy puls,
przydymiony gwar. Ktoś krzyczy moje imię, ktoś macha, śmieje
się do mnie, wyciągają się czyjeś ręce, pierwsza szklanka
płynie z gracją, jak w zwolnionym tempie, w moją stronę. Już
nie ma odwrotu. Dlaczego miałby być? Przecież jest świetnie, o
to chodziło, jest bosko. Te rozmowy, pomysły, szalone plany,
śmiechy i tańce. Tylko tutaj, tylko z nimi.
Nie lubię zegarów, unikam ich w
takich miejscach, siadam tyłem do pełnej wyrzutu tarczy. Nie
sądzę, żeby minęło zbyt wiele czasu, ale zawsze przegrywam,
zawsze jestem do tyłu. Jest zbyt późno. W toalecie przyłapuję
moją twarz na całkowitym braku wyrazu. Jakbym nie miała w niej
mięśni, wszystko zwisa, choć w moim wieku nie ma co zwisać.
Puste oczy, najgorsze to puste spojrzenie, śmiertelne zmęczenie.
Po niedawnej perfekcji makijażu nie został ślad. Nie mam siły
na taką siebie patrzeć, nie chcę takiej siebie znać. Odwracam
głowę i prawie udaje mi się przywrócić w miarę ludzki
grymas. Spinam się, ale wiem, że muszę, zaraz wyjdę z tego
kibla, zaraz mnie zobaczą, muszę wyglądać. Znowu
przesadziłam?! Nie wiem, jak to się stało, która kolejka o tym
przesądziła? Może ta mieszanka słodkich wódek? Mogłam się
trzymać klasyki... Do domu. Booożeee, jak ja mam wrócić do
domu??!
„Alkoholiczka” ukazała się w sierpniu 2014 nakładem Wydawnictwa WAM